moi krewni, przyjaciele i znajomi
Maj 17, 2024, 13:01:17 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum jest przeznaczone dla osób poszukujących krewnych, przyjaciół i znajomych sprzed lat
 
  Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
  Pokaż wiadomości
Strony: [1] 2
1  Genealogia / Wspomnienia, opisy, relacje / 2010 - BADEN-BADEN - fotografie : Maj 11, 2019, 07:53:45
.

foto: Tatiana Pitak i Władysław Pitak


Tryska tu aż 12 źródeł, temperatura wody dochodzi do 68°C .

Leczy się tutaj: - schorzenia aparatu ruchu - chroniczne zapalne choroby reumatyczne - schorzenia stawów i kręgosłupa - rehabilitacja powypadkowa i pooperacyjna - schorzenia układu krwionośnego  schorzenia układu nerwowego - choroby kobiece dolegliwości dróg oddechowych - wzmocnienie organizmu - odprężenie mięśni.

 Baseny i urządzenia: wielki kryty basen termalny, temp. wody 34°C, masaże wodne, dysze masujące, kąpiel perełkowa z miejscami do siedzenia i leżenia, dwa wielkie zewnętrzne marmurowe baseny, dzika rzeka, wodospad, grzybek wodny, masaże, dzika rzeka, whirpool


.




https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/378

maj-2010- Łaźnia Miejska w Baden-Baden.


Cytuj

Konto anonimowe:
No tak przed zwiedzaniem trzeba się wykąpać.Uśmiech

*

Wioletta Gebert (Walczak):
Wujek Niemczy oszczędzają na wodzie haha... Goraca woda ze zrodel a za zimna trzeba zaplacic.

*
 
Władysław Pitak Kory-Kora:
Z kąpieli nic nie wyszło, bo zabrało zimnej wody..., była tylko gorąca ze żródeł termalnych... (((:

*
 
Halina Słoniewska (Woźnica):
odpoczynek po zwiedzaniu ? super wycieczka

*   
 
Zbigniew Michalkiewicz:
...normalnie jak w Wersalu...Uśmiech

*
 
Janina-Nina Biernacka (Ciesielska) :
Już po kąpieli?U nas też wody nie brakuje,dosłownie!Pozdrawiam

@



https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/377


maj-2010- Spotkanie z rodzinką w Baden-Baden . Widok z tarasu



Cytuj
Komentarze (1)

*
Konto anonimowe :
No widoki są.Uśmiech

@

 


https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/376

maj-2010-Baden-Baden . Kącik dla Zakochanych i Podglądaczy


Cytuj

Komentarze (5)

*
 
Konto anonimowe :
Czyżby nowy Indiana Jones?Uśmiech

*

Halina Słoniewska (Woźnica) :
na zakochanych oczywiście

*
 
Władysław Pitak Kory-Kora
A na jakich wyglądamy?

*
 
Halina Słoniewska (Woźnica)
zakochani czy podglądacze ?

*
 
Ula Keczmer (Zając)
Co za radość!!!

 


https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/375


maj-2010- Spotkanie z rodzinką w Baden-Baden . Kącik dla Zakochanych i Podglądaczy


Cytuj
Komentarze (1)


Konto anonimowe :
A to o to chodziło.Uśmiech





https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/374

maj-2010- Spotkanie z rodzinką w Baden-Baden . Widok z tarasu


Cytuj
Komentarze (2)

Konto anonimowe:

Załapałeś się?Uśmiech

*
 
Jadwiga Hajdo (Mojska)
Ale pięknie i słonecznie:) Pozdrawiam.


 



maj-2010- Baden-Baden - widok z tarasu


Cytuj
Komentarze (1)


Konto anonimowe
I co łyso ci bez kapelusza?Uśmiech


 @




https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/372

maj-2010- Baden-Baden - pijalnia wód zdrojowych



Cytuj
Komentarze (3)


Konto anonimowe :
Też pięknie.Uśmiech

*
 
Władysław Pitak Kory-Kora

Z Lądka i Jedliny jest o połowę bliżej niż z Koszalina, a naprawdę warto. Dziękujemy za pozdrowienia


*
 

Halina Słoniewska (Woźnica) :
miło Was widzieć, pozazdrościć takiej wycieczki

 
@



https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/371

maj-2010- Baden-Baden - w pijalni wód zdrojowych


Cytuj
Komentarze (3)
   
*
Konto anonimowe
I co sobie wyleczyłeś?Uśmiech

*

Halina Słoniewska (Woźnica):
a jaka woda tam jest ?

@
 



https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/370

maj-2010- Baden-Baden - pijalnia wód zdrojowych


Cytuj
Komentarze (2)


Konto anonimowe

Ślicznie - jest co oglądać.Uśmiech

*
 
Ula Keczmer (Zając) :
Ciekawe miejsce
 




https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/369

maj-2010- Baden-Baden - pijalnia wód zdrojowych


Cytuj
Komentarze (2)


Konto anonimowe:
No sama poezja.Uśmiech

*
 
Halina Słoniewska (Woźnica):
 
śliczna trochę przypomina Szczawno Zdrój ale w mniejszym rozmiarze

@
 


https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/368

maj-2010- Baden-Baden - pijalnia wód zdrojowych



Cytuj
Komentarze (1)
 
Konto anonimowe
Może na architekturę się wybierzesz?Uśmiech

 


  https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/367

maj-2010-Kasyno i Muzeum gier hazardowych w Baden-Baden. Pozowanie przy stole z ruletką


Cytuj
Komentarze (3)

 
Konto anonimowe

Ciekawe ile kasy przez to miejsze przeszłoooooooo. Uśmiech

*
 
Halina Słoniewska (Woźnica)
piękne miejsce

*
Ula Keczmer (Zając)
NO.no,no co za hazardzista


@
 


https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/366

maj-2010-Kasyno-Muzeum gier hazardowych w Baden-Baden. Pozowanie do foto ze starym jednorękim bandytą.


Cytuj
Komentarze (2)
 
Konto anonimowe
Co ręka świerzbi?Uśmiech

*
 
Tatiana Pitak (Zarachowicz) :
Dobrze, że pieniądze zabezpieczone u mnie:))
 

@



https://nk.pl/#profil/127469/galeria/album/9/zdjecie/365

maj-2010-Kasyno-Muzeum gier hazardowych w Baden-Baden. Zwiedzanie Kasyna wspólnie z rodzinką.

Cytuj
Komentarze (1)
 
Konto anonimowe

Pierwsza zasada - do kasyna nie chodzi się z rodzinką.Uśmiech
.

foto: Tatiana Pitak i Władysław Pitak

.
2  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: Ormianie w Polsce : Luty 11, 2009, 09:18:38
11. Ormianie nie solidaryzowali się z ludnością ruską. Nawet w okresie silnych napięć związanych z wprowadzeniem przez katolików kalendarza gregoriańskiego, Rusini nie otrzymali od Ormian żadnego wsparcia, choć do solidarności wzywał ich patriarcha Konstantynopola. Rusini wręcz zarzucali Ormianom lwowskim, że nie pomagają im ani radą ani pomocą, choć sami doświadczają szykan ze strony miasta . Sojusz ze zmarginalizowaną grupą ruską nie był Ormianom do niczego potrzebny. Sami, we własnym zakresie, skutecznie oparli się przyjęciu nowego kalendarza. W czasie powstania Chmielnickiego Ormianie byli bezlitośnie mordowani przez kozaków, podobnie jak Żydzi. Prawosławny podróżnik, Paweł z Aleppo, chwalił kozackiego hetmana, że „kiedy zawładnął licznymi miastami, wytępił obce nacje”, w tym „złych Ormian-heretyków” . W okresie tzw. „prześladowań” religijnych, czyli podczas wprowadzania unii z Rzymem w ormiańskiej diecezji lwowskiej (połowa XVII wieku), Ormianie również nie szukali pomocy od Rusinów. Zakrawa to na paradoks, ale bojkotując przez dwa dziesięciolecia własnego unickiego biskupa, chodzili do katolickich kościołów polskich.

12. Ormianie mieli pozytywny stosunek do katolicyzmu. Wielu z nich nawracało się na tę wiarę, nie tracąc więzi ze swymi dawnymi współwyznawcami. Naród kupców i rzemieślników niespecjalnie interesował się skomplikowanymi zagadnieniami teologicznymi. Duchowieństwo ormiańskie często twierdziło, że ich zwierzchnik, katolikos, uznaje prymat Rzymu i tylko ze strachu przed muzułmanami nie utrzymuje z papieżem regularnych stosunków. Ormianie gościli u siebie legatów papieskich i hierarchów katolickich. W testamentach zapisywali też pieniądze na kościoły katolickie i fundowali przy nich obiekty kultu religijnego (np. kamienne krzyże). Jak zapisał Martin Gruneweg, wszyscy oni kościół katolicki „kochają, ale go nie słuchają”. Wiadomo też o zapisach ormiańskich na rzecz prawosławnych cerkwi i klasztorów, jednak brak dowodów na inne, bliższe związki z prawosławiem.

13. Unia z Rzymem została wprowadzona niewątpliwie wbrew woli społeczności ormiańskiej. Doszło do niej na skutek waśni w łonie gminy lwowskiej. Słabsza strona konfliktu szukała oparcia w duchowieństwie katolickim i spotkała się z poparciem nuncjuszy papieskich. Postawa biskupa ormiańskiego, który przystąpił ze względów osobistych do unii z Rzymem, nie zyskała poparcia polskich władz państwowych (zwłaszcza króla Władysława IV). Państwo polskie nie wtrącało się w sprawy kościelne, które pozostawały w gestii czynników kościelnych, poza królewskim prawem nominacji biskupów. Dlatego o żadnych zorganizowanych prześladowaniach religijnych ze strony państwa nie mogło być mowy. A tym mniej o polityce zmierzającej do „unicestwienia” narodu ormiańskiego. W XVII i XVIII wieku Ormianie z Orientu nadal przybywali do Polski, gdzie wciąż otrzymywali przywileje grupowe. Nie przeszkadzał im nawet katolicyzm Kościoła ormiańskiego w Polsce. Pod koniec XVII wieku nowe pokolenie Ormian zaakceptowało unię bez zastrzeżeń. Przywiązanie do Eczmiadzyna (siedziby głowy kościoła ormiańskiego) zostało zamienione na przywiązanie do Rzymu. Unia nie doprowadziła do wynarodowienia Ormian, ani do utraty „autonomii” kościelnej, ponieważ Kościół ormiańskokatolicki, skutecznie podtrzymywał swój status niezależny od biskupów łacińskich i tradycje liturgiczne oraz językowe. Osobna diecezja ormiańskokatolicka we Lwowie przetrwała aż do 1945 roku.

14. Ormianie nie doznawali w Polsce przeszkód w kwestii szkolnictwa. Istniały ormiańskie szkoły kościelne, a poza tym uczyli się w szkołach katolickich. Po unii z Rzymem wszystkie szkoły stały przed nimi otworem. W 1616 r. powstała we Lwowie drukarnia ormiańska. Zaprzestała działalności nie z powodu prześladowania, ale bankructwa. Ormianie byli bowiem przyzwyczajeni do religijnych ksiąg rękopiśmiennych, świeckie książki drukowane kupowali polskie.

15. Pomijając sporadyczne przypadki, Ormianie byli lojalnymi poddanymi państwa polskiego. Migrujący do Polski przybysze ze Wschodu składali przysięgę na wierność królowi polskiemu. W ciągu 400 lat kupcy ormiańscy oddali niemało usług dyplomacji polskiej. Przywozili informacje o sytuacji w państwie osmańskim i tatarskim, ostrzegali o grożących stamtąd niebezpieczeństwach, wykupywali jeńców z niewoli, służyli za przewodników i tłumaczy polskim posłom w labiryncie zawikłanej dyplomacji osmańskiej, czasem sami załatwiali drobniejsze sprawy jako agenci dyplomatyczni. Po wybuchu wojen z Turcją brali aktywny udział w obronie Polski. Wielu z nich otrzymało polskie szlachectwo za męstwo wojenne. Kronika prowadzona przez duchownych ormiańskich w Kamieńcu Podolskim solidaryzowała się ze wszystkimi triumfami oręża polskiego. Przytoczę dwa znamienne cytaty, pokazujące odmienne reakcje mieszczan ormiańskich i ruskich tego miasta wobec polskich zwycięstw nad Moskwą, pierwsza z okresu panowania króla Zygmunta Augusta, druga – Stefana Batorego. „I kiedy ta dobra i zwycięska wieść doszła do Kamieńca, w mieście zapanowała wielka radość i święto. Wszyscy mieszczanie dziękowali Bogu [...], tylko ludność ruska z zawiści nie brała udziału w tych uroczystościach, gdyż oni są wrogami naszego króla . „W roku 1028 [=1579] października 14, król Stefan z wielkim wojskiem wyruszył do walki z kniaziem Moskwy; i z pomocą boską zdobył miasto Połock … Możni naszego miasta urządzili wówczas wielką uroczystość i uczcili nację ormiańską, zapraszając nas do wzięcia udziału w ich radości; a nasz lud i kapłani ze świętymi paramentami, krzyżami i ewangelią przemierzali razem całe miasto i ich kościoły. Natomiast Rusini nie chcieli wziąć udziału w tej radości”.

16. Ormianie z czasem uważali Polskę za drugą ojczyznę. Termin Ruś oznaczał od dawna tylko województwo ruskie (palatinatus Russiae) i miał głównie sens regionalny, analogicznie jak nazwy Mazowsze, Małopolska, Wołyń, Podole, Prusy Królewskie. Gdy w 1618 r. wspomniany Symeon Lehacy przejechał do granicznego miasteczka Śniatyn zapisał, że tu kończył się „kraj Polaków i zaczynał kraj Wołochów”. Dla Ormian lwowskich w XVI wieku nie ulegało wątpliwości, że Lwów leży w Polsce. Ormianie oczywiście zdawali sobie sprawę z przeszłości historycznej tych ziem. Symeon Lehacy zanotował, że Zamość leży „w krainie Rusinów, którą teraz władają Polacy”. Jednak w swych zapiskach podróżnych po świecie śródziemnomorskim, porównywał oglądane rzeczy i zjawiska do stosunków w Polsce. Kupców ormiańskich z Polski, których spotkał pod Ankarą nazwał wręcz Polakami (Lexcik‘). Polska stała się źródłem normy światopoglądowej i punktem odniesienia.

17. Wśród Ormian polskich pojawiło się z czasem poczucie obcości w stosunku do rodaków ze Wschodu. Dotyczyło to także duchowieństwa. Nie każdy wysłannik wyższej hierarchii ormiańskiej był przyjmowany bez zastrzeżeń. Nawet niechętny im Sebastian Petrycy musiał przyznać, że Ormianie lwowscy „nie czują się być cudzoziemcami”. W 1630 roku arcybiskup ormiański Mikołaj Torosowicz chcąc się pozbyć nieprzychylnego mu posła katolikosa eczmiadzyńskiego sprowadził sobie potajemnie Polaków, którzy mieli zaświadczyć, że legat (nywirag) „przybył z krainy tureckiej na przeszpiegi, dla dowiedzenia się wszystkiego o stanie kraju n a s z e g o” .

18. Wielu Ormian wniosło znaczny wkład w wielką reformę i ratowanie państwa polskiego w XVIII wieku. Działaczem Komisji Edukacji Narodowej, pierwszej w Europie państwowej władzy oświatowej, był Ormianin, Grzegorz Piramowicz. Z polecenia Komisji wprowadzał język polski do szkół, zastępując nim powszechną dawniej łacinę. Po utracie niepodległości, wielu Ormian zaangażowało się w walkę o wskrzeszenie Polski – brali udział w spiskach antyaustriackich i antyrosyjskich powstaniach narodowych. Gdy w drugiej połowie XIX wieku Galicja uzyskała tzw. autonomię, Ormianie brali w niej udział jako najlepsi sojusznicy polskiej szlachty. W austriackiej Radzie Państwa ich posłowie wchodzili w skład klubu polskiego. W sąsiadującej z Galicją Bukowinie utworzyli specyficzną grupę kulturową, nazywaną Ormiano-Polacy.

19. Stosunek Ormian do konfliktu polsko-ukraińskiego w XIX wieku nie sprowadzał się tylko do jednej postawy. Wiemy o bliskiej koegzystencji ubogich rodzin ormiańskich z Pokucia z Rusinami, nawet o przypadkach ich ukrainizacji, wspólnej emigracji zarobkowej do Kanady. Ziemianie ormiańscy wzorem swoich polskich sąsiadów patronowali życiu kościelnemu greckokatolickich poddanych. Jednak postawą reprezentatywną dla olbrzymiej większości Ormian galicyjskich było nastawienie antyukraińskie. Bogaci ziemianie pochodzenia ormiańskiego przewodzili podolakom, stronnictwu politycznemu zwalczających wszelkie próby ugody politycznej polsko-ukraińskiej, a nawet uznania narodowych aspiracji ukraińskich. W latach sześćdziesiątych XIX wieku rozgorzała w Galicji dyskusja wśród Ormian na temat dalszego utrzymywania odrębnego obrządku, gdyż miał wprowadzać „rozłam w narodzie”. Oczywiście w narodzie polskim. Autor broszury Głos do ziomków obrządku ormiańskokatolickiego wyrażał przekonanie, że Ormianie galicyjscy to członkowie wspólnoty narodowej Polaków . W Głosie nie pojawia się nawet cień sugestii, że ojczyzną Ormian galicyjskich jest być państwo, w którym aktualnie i od niemal wieku mieszkali, czyli Austria. Austria zdaje się w ogóle nie istnieć, podczas gdy o Polsce – wtedy tylko postulowanej – pisze się tam zawsze w czasie teraźniejszym.

20. Po pierwszej wojnie światowej Ormianie angażowali się w walki o pozostanie Galicji wschodniej w państwie polskim, zajmując zdecydowanie negatywną postawę wobec ukraińskich aspiracji narodowych. Jednym z liderów polskiego ugrupowania narodowych demokratów był arcybiskup ormiański Lwowa, Józef Teodorowicz. Z tych względów w czasie drugiej wojny światowej zostali zakwalifikowani przez nacjonalistów ukraińskich za wrogów, których trzeba, podobnie jak Polaków, zlikwidować lub usunąć z postulowanej Ukrainy. W 1944 r. ormiańska ludność niewielkiego miasteczka Kuty nad Czeremoszem, gdzie najdłużej utrzymała się znajomość języka ormiańskiego i zwyczaje etniczne, została brutalnie wymordowana przez oddział Ukraińskiej Armii Powstańczej.

21. Po wojnie, gdy ziemie wschodnie Drugiej Rzeczypospolitej zostały włączone do ZSRR, a ludność polska wysiedlona, Ormianie porzucili ojczyste strony i wynieśli się za państwem polskim na Zachód. Ich potomkowie żyją w Polsce do dziś. Jaka jest ich opinia względem swej przeszłości pokazuje reakcja jednej z liderek tej wspólnoty, dziedziczącej tradycje Ormian Królestwa Polskiego i Galicji, działaczki Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich na konferencję lwowską, którą wspomniałem na wstępie mojego wystąpienia. Skierowała ona protest do Ormianki amerykańskiej, która współorganizowała konferencję, Glorii Caudill. List ten wart jest zacytowania: I have recently learned about the conference you co-sponsored in Lviv, Ukraine, held in May 2008. „Armenian-Ukrainian Relations” did not and could not deal with relations between Armenia and Ukraine for the past 500 years for obvious, historical reasons. The Ukrainian state is a modern history notion. As I was told, it referred “despite the obvious historical lie in changing “Polish” for “Ukrainian” to relations between Armenians and Poles. Again, the Ukrainian nation is a late XIX-century notion. I am writing to you because the process of denying the existence of Poland on what is today Ukraine and taking Polish history for “Ukrainian” is a serious and awesome practice. I would very much appreciate your help in denying this historical lie. List pozostał bez odpowiedzi.

dr hab. Krzysztof Stopka, Uniwersytet Jagielloński
 
 
3  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: Ormianie w Polsce : Luty 11, 2009, 09:18:07
Takie ujęcie historiograficzne budzi sprzeciw z powodów merytorycznych i źródłowych. Pozwolę sobie w tym miejscu na przedstawienie w punktach zasadniczych zarzutów:

1. W średniowieczu nie istniało państwo o nazwie Ukraina. Jeśli przyjąć, że Ruś Kijowska była państwem ukraińskim, to mianem tym trzeba określić wszystkie księstwa ruskie, w tym także te, z których rozwinęła się państwowość rosyjska. W rzeczywistości dawna Ruś była kolebką trzech współczesnych narodów i państw: rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego. Umowne granice między Rusiami zaczęły się kształtować po unii polsko-litewskiej w Lublinie. W rezultacie w toku długiego procesu z Rusi polskiej wyłoniła się Ukraina, z Rusi litewskiej – Białoruś. Natomiast z Rusi moskiewskiej, która nie weszła w skład państwa polsko-litewskiego powstało państwo rosyjskie. Średniowieczne zróżnicowanie językowe Rusi, czyli dialekty mówione, nie może być argumentem za istnieniem już wówczas narodu ukraińskiego, gdyż nie musiały z nich rozwinąć się tylko trzy współczesne języki literackie. Polityczne inicjatywy organizacyjne z tego okresu nie miały nieprzerwanej kontynuacji do czasu dzisiejszego, za wyjątkiem Rosji. Podobnie nie można mówić o kontynuacji elity ruskiej, gdyż na ziemiach, które weszły w skład Polski, stała się ona częścią polskiego narodu politycznego (szlachty).

2. O rzekomym przybyciu Ormian na teren państwa halicko-wołyńskiego, czy też księstwa kijowskiego, nie wiedziano nic w początkach XVI wieku. Uważny obserwator życia Ormian lwowskich, Martin Gruneweg z Gdańska, zanotował, że Ormianie osiedli we Lwowie dopiero w czasach króla polskiego, Kazimierza Wielkiego (połowa XIV wieku). W XVI wieku Ormianie, w celach polemicznych, chcąc wykazać, że nie są we Lwowie „przybłędami” i przybyli wcześniej niż ci, którzy obecnie nim rządzą, skonstruowali mit genealogiczny w postaci rzekomego dokumentu wystawionego przez bliżej nieznanego księcia ruskiego, który zapraszał ich do siebie, obiecując wolność na trzy lata. Był to zapewne ten sam rodzaj znaleziska historycznego, co słynne rękopisy czeskiego patrioty Vaclava Hanki (z początku XIX wieku, ale rzekomo też XIII/XIV wieczne) i analogicznym celom miał służyć (legitymizacja względem silniejszego partnera). W rzeczywistości Ormianie nie posiadali żadnych dokumentów wystawionych przez książąt ruskich. Teoria o wyjątkowo korzystnej sytuacji Ormian w księstwie halicko-wołyńskim jest czystą fantazją, zbudowaną na XVI-wiecznej mistyfikacji. Wszystkie przywileje, jakie otrzymali Ormianie osiedli w państwie polskim, a potem polsko-litewskim, nadali im królowie polscy. Do wyjątków należy kilka przywilejów uzyskanych od królów węgierskich, wielkich książąt litewskich i hospodarów mołdawskich. Nawet gdyby przyjąć, że Ormianie osiedli w księstwach ruskich pod koniec XIII wieku, pod panowaniem tym znajdowali się zaledwie kilka dziesiątków lat i nigdy potem. W obrębie państwa polskiego mieszkali niemal 600 lat. Po rozbiorach Polski, w austriackiej Galicji, Polacy nadal zachowali dominację w kulturze i gospodarce, a od połowy XIX wieku, odzyskali ja także w lokalnej polityce i administracji w postaci tzw. autonomii (ugoda polsko-austriacka). W latach 1918–1939 dawna Galicja wschodnia weszła w skład państwa polskiego.

3. O położeniu Ormian w okresie poprzedzającym włączenie księstw ruskich do Polski i Litwy nic nie wiadomo, bo nie zachowały się z tego okresu żadne źródła pisane.

4. Do legend należy teza, że Ormianie posiadali w państwie halicko-wołyńskim wolność religijną. Z tego okresu nie ma żadnej informacji o istnieniu kościołów ormiańskich. Pierwszy przywilej zezwalający biskupowi ormiańskiemu Grzegorzowi na osiedlenie się we Lwowie i na sprawowanie władzy nad Ormianami wystawił król polski Kazimierz Wielki w 1367 roku. Poprzednio, hierarchia Kościoła prawosławnego tak pilnie strzegła swej uprzywilejowanej pozycji, iż skutecznie nie dopuściła do powstania na swym „terytorium kanonicznym” biskupstw innych Kościołów chrześcijańskich. Ta skuteczność ustała dopiero ze zmianą przynależności politycznej tych ziem. Na Rusi polskiej powstała łacińska metropolia halicka, przeniesiona potem do Lwowa i diecezja ormiańska z siedzibą we Lwowie. Litwini, którzy zajęli Wołyń, księstwo kijowskie i inne księstwa ruskie, tolerowali działalność duchowieństwa wszystkich trzech wyznań.

5. Ormianie nie mieli nigdy (zarówno w czasach ruskich, jak polskich) „autonomii”, a co najwyżej samorząd. O tym, aby istniał pod książętami ruskimi nie wiemy nic. Formalne i pisemne gwarancje samorządności religijnej i prawnej otrzymali dopiero w czasach polskich. Kazimierz Wielki w akcie lokacyjnym Lwowa na prawie niemieckim (1356) zezwolił Ormianom na przyjmowanie prawa magdeburskiego, bądź na używanie ich własnego prawa. Za panowania króla Ludwika udało się im stworzyć w tym mieście niezależny sąd wójtowsko-ławniczy wzorowany na sądzie prawa niemieckiego. W sądzie tym stosowano prawo ormiańskie skodyfikowane pod koniec XII wieku. Po pewnych modyfikacjach zatwierdził je w 1519 r. król polski Zygmunt I pod nazwą Statuta iuris armenici. Prawo to używane było we wszystkich gminach ormiańskich w Polsce, które posiadały samorząd, aż do schyłku XVIII wieku. Trzeba jednak pamiętać, że nawet w miastach, które posiadały sądy ormiańskie, niektórzy Ormianie przyjmowali prawo niemieckie, bądź mieszkali na obszarach, gdzie prawo ormiańskie nie obowiązywało (np. podzamcze we Lwowie, podlegające władzy starosty królewskiego). Nawet, jeśli Ormianie posiadali samorząd sądowy, podlegali radom miejskim prawa niemieckiego, do których nie mieli wstępu jako niekatolicy. Jednym z warunków przyjęcia do prawa miejskiego niemieckiego było wyznanie katolickie. Stąd brało się uprzywilejowanie w miastach Królestwa Polskiego ludności niemieckiej, polskiej i włoskiej, jako katolickiej. Lwowska gmina miejska w XV wieku, gdy w mieście dominowali jeszcze Niemcy, podporządkowała sobie (1467) sąd ormiański, aby utrzymać kontrolę nad sądownictwem w całym mieście. Sąd ormiański nie został zlikwidowany, lecz od tej pory przewodniczył mu wójt prawa niemieckiego. Jarosław Daszkewycz nazywa sąd ormiański we Lwowie sądem ormiańsko-polskim. Nie ma to uzasadnienia źródłowego. W sądzie tym nie obowiązywało prawo polskie, nie zasiadali w nim Polacy (oprócz wójta, którym początkowo był Niemiec). W Kamieńcu Podolskim funkcjonowały trzy sądy: prawa niemieckiego, ormiańskiego i ruskiego. W mieście tym gmina łacińska (niemiecko-polska) bardzo długo odmawiała przyznania Ormianom statusu mieszczan. Jeszcze za panowania króla Kazimierza Jagiellończyka (1454–1492) uważani byli tylko za mieszkańców (incolae) i dopiero u schyłku wieku wywalczyli status pełnoprawnych obywateli (cives). Sądownictwo ormiańskie było częścią polskiego państwowego systemu sądowego. Wszystkie sądy ormiańskie wydawały wyroki w imieniu króla polskiego. Przysługiwała też od nich apelacja do sądu królewskiego, co było przez Ormian wręcz nadużywane.

6. Wielkie Księstwo Litewskie, bardziej zróżnicowane religijnie, zmodyfikowało prawo niemieckie w ten sposób, że usunęło warunek zakazujący niekatolikom sprawowania urzędów miejskich. Na Litwie Ormianie (i Rusini) byli wybierani do rad miejskich na równi z Niemcami i Polakami. Zostawali nawet burmistrzami (Kijów). Mieszkali, bowiem, głównie w ruskiej części Litwy. I właśnie tam, w dawnym centrum Rusi Kijowskiej, z uwagi na tę specyfikę stosunków miejskich w czasach litewskich, nie wykształcili, bo nie potrzebowali, własnego samorządu sądowego i odrębnego prawa.

7. Migracjom ormiańskim towarzyszyła bezustanna akulturacja. W Persji – perska, w Turcji – turecka, na Krymie i stepach nadczarnomorskich – kipczacka. Jedna z fal osadnictwa ormiańskiego na Rusi i w Polsce używała w stosunkach wewnątrzgrupowych języka kipczackiego. Miasta na Rusi polskiej miały charakter wieloetniczny. I tu obserwujemy powolną akulturację i asymilację mieszkańców. Tylko w pierwszym okresie (do XV wieku włącznie) Ormianie przejmowali, poprzez kontakt z dominującą liczebnie miejscową ludnością ruską, jej język i jej obyczaje. Stąd popularność imiennictwa ruskiego wśród Ormian, zmiany składni i słownictwa. Przyjmując katolicyzm, co zdarzało się wcale często, Ormianie lwowscy w tym pierwszym okresie mogli ulegać germanizacji. W Kijowie, włączonym do Polski dopiero w 1569 r., język ruski zachował swój wpływ akulturacyjny dłużej. Przejeżdżający w 1584 r. przez Kijów Martin Gruneweg zapisał, że tamtejsi Ormianie „wenich können die Armenische sprache, nur reusisch”.

8. W XVI wieku nastąpiła zmiana hierarchii języków używanych na Rusi polskiej, zwłaszcza w miastach. Język polski szybko wypierał język niemiecki i ruski. Ogarniał całą przestrzeń życia miejskiego. Tempo tych przemian było różne – szybsze we Lwowie, stolicy województwa ruskiego, powolniejsze w Kamieńcu Podolskim, stolicy województwa podolskiego, mieście granicznym z Mołdawią. Pod koniec XVI stulecia polonizacja językowa miast była już faktem dokonanym, choć znajomość języka ruskiego bynajmniej nie zanikła. Jeśli chodzi o lwowskich Niemców, tak ujął to Martin Gruneweg: Noch heuttigs tages sein in dieser Stat die Deutzen vor anderer natzion mehr und angenemer, sitzen auch ihm Rhatte. Untter der vornemsten geschlechttern sein eittel deutze namen, welche noch heutte betzeigen, das da von den deutzen ein gros wesen war. Wiewol fiele namen gaur auf polnisch getolmetzt werden oder von den nachkömlingen also geradbrecht, das sie keine deutze verstandtnusse in sich haben. Es tzeigen noch die alten burgen, das sich alle andere natzionen dieser Statt den Deutzen in kleidunge, in geberden nachhielten. Ich fantt noch in der erste buerger und buergerin gnug auf die deutze manier gekleidett, ob sie schon ohnne polnisch kein ander wort wuesten“ . Podobne zjawisko miało miejsce w przypadku Ormian. Symeon Lehacy, Ormianin z Zamościa, którego rodzice przybyli w XVI wieku do Polski z Krymu, tak pisał o tamtejszych Ormianach: „Lwowscy Ormianie nie znają języka ormiańskiego, ale mówią po polsku i po kipczacku, to jest językiem tatarskim“ . Język polski znacznie wcześniej, bo już w pierwszej połowie XVI wieku wdarł się do ormiańskich ksiąg sądowych. W drugiej połowie XVII wieku wyrugował dawne języki doszczętnie. Język ormiański, w wersji klasycznej (staroormiański) pozostał tylko językiem liturgicznym. Oprócz języka Ormianie przejmowali modę i obyczaje szlachty polskiej. Jako czytelny przykład tego procesu znów zacytuję Grunewega, który zapisał odpowiedź młodej Ormianką, lgnącej do kultury polskiej (książek), udzieloną tradycjonalistycznemu ojcu, obawiającym się, że za polonizacją córki pójdzie porzucenie chrześcijaństwa ormiańskiego na rzecz katolicyzmu: „Wunder ists, guenstiger Her Vatter, das Eur Lieben so lange in Polen wonen und eich noch der Turkschen weise haltet, wers doch schir besser, das ir mich um friede eures hertzens nach Turkscher weise verschliesset und mitt tzugedektem angesichte lieset gen“.

9. Ormianie nie byli w Polsce prześladowani. Świadczą o tym liczne przywileje, które jako grupa otrzymywali zarówno od królów, jak i magnatów polskich. Idealnie wpasowali się w potrzeby i interesy elity politycznej, społecznej i kulturalnej Królestwa Polskiego. Zajmowali się głównie handlem dalekosiężnym. Importowali z państwa osmańskiego i perskiego luksusowe wyroby tekstylne, ozdoby, broń, korzenie i zioła. W XVIII wieku zakładali w dobrach magnackich warsztaty produkujące te towary, na który był znaczny popyt wśród szlachty i magnaterii (przede wszystkim pasy kontuszowe). O ich organicznym związku z polskim narodem szlacheckim świadczy zjawisko znamienne. Pod wpływem ormiańskiego importu na skalę masową doszło do zasadniczego przeobrażenia kultury polskiej w kierunku jej głębokiej orientalizacji. Profesor Akademii Krakowskiej, Sebastian Petrycy z Pilzna narzekał, że Ormianie „w łaski wielkich panów się wkradają, Polaki urodzone [to jest mieszczaństwo polskie], gdzie mogą niszczą”. Ormianie objęli siecią swych interesów handlowych praktycznie cały kraj. Spotkać ich można było na jarmarkach w Jarosławiu, Przemyślu, Toruniu, Gdańsku, Poznaniu, Krakowie, Warszawie i wielu drobniejszych miasteczkach. W żadnym wypadku handel ormiański nie ograniczał się do terytorium dzisiejszej Ukrainy.

10. Ograniczenia nakładane na handel ormiański w Polsce były konsekwencją przywilejów, jakie otrzymały gminy miejskie prawa niemieckiego. Ormianie zawsze jednak potrafili te przepisy obejść. Skutecznie wypierali grupy słabsze: pod koniec XVI wieku niemal wyparli ze Lwowa Rusinów, a nawet katolicki patrycjat zaczął się obawiać o swą pozycję. Napięcia na tle rywalizacji ekonomicznej stały się trwałym elementem życia tylko we Lwowie. W innych miastach – Kamieńcu, Łucku, Kijowie czy miastach prywatnych (Zamość, Stanisławów, itd), albo nie występowały, albo były nikłe. Sposobem Ormian na obronę przed patrycjatem katolickim był sojusz ze szlachtą polską lub polonizującą się i protekcja królów polskich. Ku swemu strapieniu mieszczaństwo polskie nie potrafiło sprostać ormiańskiej konkurencji i uporać się z jej pańskimi protektorami. Stąd próby okazjonalnego rewanżu. Jednak nie był on przejawem konfliktu ormiańsko–polskiego, ale ormiańsko-mieszczańskiego. Nakładanie podziałów narodowościowych na to zjawisko jest zupełnym nieporozumieniem. Patrząc na niewątpliwą polską kulturę i tożsamość polityczną szlacheckich sojuszników Ormian można by go równie łatwo ukazać jako dzieje przyjaźni ormiańsko-polskiej.

4  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: Ormianie w Polsce : Luty 11, 2009, 09:15:13
Wizja ta została narzucona historiografii zachodnioeuropejskiej. Projekty badawcze, konferencje naukowe, dość liczne w ostatnim czasie, mają dotyczyć historii Ormian na Ukrainie. Na przykład od 29 do 31 maja tego roku. obradowała we Lwowie międzynarodowa konferencja naukowa na temat związków ukraińsko-ormiańskich zorganizowana przez: Peter Jacyk Centre for Ukrainian Historical Research of the Canadian Institute of Ukrainian Studies, University of Alberta, University of Michigan Department of Near Eastern Studies, Ukrainian Catholic University, Institute of Ukrainian Archeography of the Ukrainian Academy of Sciences, Lviv Branch

Podczas sesji traktowano Ukrainę jako państwo, które istniało nieprzerwanie od średniowiecza. Było dla Ormian miejscem schronienia, punktem odniesienia i ważnym czynnikiem umożliwiającym rozwój ekonomiczny i kulturalny. Państwo polskie było niemal nieobecne. W referatach padało natomiast słowo „Galicia”, ale nie w znaczeniu prowincji utworzonej przez Austrię i istniejącej w latach 1772–1918, lecz tworu o bliżej nie zdefiniowanych granicach istniejącego odwiecznie. Królowie, od których Ormianie otrzymali przywileje byli nieokreśleni. Sądząc z tytułu konferencji można wnosić, iż byli to władcy ukraińscy. O związkach politycznych, gospodarczych i kulturalnych z pozostałymi ziemiami polskimi nie było mowy, bo te przecież leżały poza obecną, a w mniemaniu uczestników konferencji, także ówczesną Ukrainą.
5  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: Ormianie w Polsce : Luty 11, 2009, 09:13:34
Ukraińską wizję historiograficzną dziejów Ormian na ziemiach współczesnej Ukrainy najpełniej nakreślił lwowski badacz, Jarosław R. Daszkewycz, syn znanego polityka niepodległościowego, Romana Daszkewycza, i bohaterki walk Ukraińskich Siczowych Strzelców więzionej w ZSRR, Ołeny Stepaniw. Inni historycy ukraińscy idą już w jego ślady. Koncepcja Daszkewycza została zaprezentowana badaczom z Europy zachodniej w renomowanym naukowym periodyku ormiańskim – „Revue des Études Armeniennes” w artykule – Sur la question des relations arméno-ukrainiennes au XVIIe siècle. Oto jego tezy:

1. Ormianie pojawili się w XIII i XIV wieku w głównych miastach Rusi Halicko-Wołyńskiej, czyli we Lwowie, Łucku, Włodzimierzu, Suczawie (sic!), być może w Bełzie i Krzemieńcu. Odgrywali ważną rolę w ekonomii Ukrainy: skupiali w swych rękach handel z Bliskim i Środkowym Wschodem, rozwijali rzemiosła w miastach, przyczynili się do umocnienia związków kulturalnych między Ukrainą a Orientem . Sytuacja Ormian na Ukrainie była pod każdym względem idealna. Posiadali autonomię, spory rozstrzygali na podstawie własnego, starożytnego kodeksu sądowego, w swych gminach wybierali Rady Starszych, cieszyli się wolnościami kulturalnymi i religijnymi.

 2. Po podboju ziem ukraińskich przez Polskę i Litwę (w drugiej połowie XIV wieku) sytuacja ludności ormiańskiej zwolna, ale nieuchronnie się pogarszała. W wiekach XV i XVI patrycjat niemiecko-polski zapewnił sobie najważniejsze godności w miastach ukraińskich, znalazł oparcie we władzy królewskiej i zadał dotkliwy cios przywilejom handlowym Ormian oraz zdecydowanie ograniczył ich autonomię sądową i administracyjną.

3. W ostatnich dziesięcioleciach XVI wieku, gdy w Polsce zatriumfowała kontrreformacja, Ormianie cierpieli prześladowania narodowe, ukryte pod postacią prześladowań religijnych.

4. Naturalnym sojusznikiem ludności ormiańskiej na Ukrainie w walce z prześladowaniami religijnymi w Polsce (sic!) był lud ukraiński, który podniósł powstanie przeciwko obcym najeźdźcom. Warunki życia ludności ukraińskiej w miastach, w których kluczowe stanowiska znajdowały się w ręku patrycjatu niemiecko–polskiego, były jeszcze bardziej nieznośne niż ormiańskiej. Jednych i drugich dotykały restrykcje w sferze ekonomicznej (zakaz wykonywania pewnych zawodów, ograniczenia handlowe), dyskryminacja polityczna i prawna (ofensywa przeciw autonomii i sądownictwu, a w dalszej konsekwencji, tendencja do ich całkowitej likwidacji), prześladowania narodowe i kulturalne (zachęta do wynarodowienia, przeszkody na drodze rozwoju szkół narodowych i działalności wydawniczej), prześladowania religijne (likwidacja autonomii Kościoła poprzez unię z Rzymem). Wszystkie te formy dyskryminacji i prześladowań, często bardzo wyrafinowanych, zmierzających do unicestwienia tych ludów, jako odrębnych organizmów narodowych, dają się zauważyć sukcesywnie w historii ludu ukraińskiego w XVII wieku i w [historii] kolonii ormiańskich na Ukrainie w tym samym okresie .
W całym tym wywodzie słowo „Polska” pojawia się głównie w kontekście ucisku w miastach i kontrreformacji. Tylko marginalnie autor wspomniał o sytuacji kolonistów ormiańskich „na ziemiach ukraińskich, które w tym czasie stanowiły integralną część Polski” .
6  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Ormianie polscy czy ukraińscy? : Luty 11, 2009, 09:12:35
Ormianie polscy czy ukraińscy?

O sposobie pisania historii Ormian na ziemiach dzisiejszej Ukrainy zachodniej


Współczesna historiografia ukraińska konsekwentnie stosuje dla nazywania Ormian dawnego Królestwa Polskiego, potem Galicji wschodniej, następnie wschodnich województw Polski międzywojennej – termin „Ormianie ukraińscy”. Określenie to konkuruje z tradycyjnym określeniem tej grupy, używanym w polskiej historiografii. Od dawna pisze ona o „Ormianach w Polsce” lub „Ormianach polskich”. Polska tradycja historiograficzna jest tu zgodna z tradycją samej grupy. Jej wybitni historycy swą własną historię postrzegali przez pryzmat związków z Polską. Wystarczy wspomnieć w tym miejscu dwóch historyków, których prace mają charakter klasyczny i są do dziś cytowane: Franciszka Zachariasiewicza i Sadoka Barącza.

Pierwszy w 1842 roku opublikował Wiadomość o Ormianach w Polszcze, drugi zaś w 1856 roku Żywoty sławnych Ormian w Polsce. W drugiej klasycznej pracy tego ostatniego autora z 1869 roku, Rys dziejów ormiańskich, wprawdzie w tytule nie pada słowo „Polska” czy „polski”, gdyż dotyczy ona historii Ormian w ogóle. Jednak, zaraz po przedstawieniu pradziejów Ormian w dawnej ojczyźnie, Barącz zamieszcza rozdział pod tytułem „Ormianie w Polszcze” . Współczesna historiografia polska lekko modyfikuje to ujęcie, pisząc o Ormianach w d a w n e j Polsce, co podkreśla więzi Ormian z kulturą polską, a zarazem sygnalizuje zmiany polityczne, jakie zaszły po II wojnie światowej.


Termin „Ormianie ukraińscy” upowszechnił się w Związku Sowieckim ze względu na włączenie w 1939 r. (i ostatecznie w 1944) w skład Ukrainy sowieckiej tych terenów Polski, na których koncentrowało się dawne osadnictwo ormiańskie. W Związku Sowieckim taki sposób pisania historii tych obszarów był powszechnie obowiązujący, by wspomnieć tutaj książkę pt. Drewnije gosudarstwa na tieritorii SSSR. Liczyła się aktualna przynależność państwowa, a nie rzeczywistość historyczna.

Ten schemat historiograficzny obowiązywał także w Armenii sowieckiej. Historycy ormiańscy pisali, więc, o „ormiańskich koloniach na Ukrainie”. A ponieważ bratnie republiki obowiązywał też określony odgórnie model pamięci społecznej, pisali też o „historycznych związkach i przyjaźni narodów ormiańskiego i ukraińskiego” (tak były zatytułowano trzy konferencje zorganizowane w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez Akademie Nauk obu „zaprzyjaźnionych” republik) .

Z braku innych danych, tę oficjalną „przyjaźń” historyczną wypełniano głównie wiedzą o losach emigrantów ormiańskich do tych ziem Królestwa Polskiego, które teraz stanowiły terytorium Ukraińskiej SRR. Jednak, o ile historycy ukraińscy konsekwentnie używali określeń: „Ormianie na Ukrainie” lub „ukraińscy Ormianie”, o tyle historycy z Armenii woleli pisać o „ormiańskich koloniach Ukrainy i Polski” , albo nawet o „Ormianach średniowiecznej Polski” . Dysponowali tu nawet usprawiedliwieniem zgodnym z zaleconym schematem, gdyż jedna z gmin polskich Ormian znajdowała się w Zamościu, który po drugiej wojnie światowej pozostał w granicach Polski.

7  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Ormianie w Polsce : Luty 11, 2009, 09:00:38

Przybycie Ormian do Lwowa ich własna tradycja wiąże z emigracją ludności miasta Ani, stolicy niepodległego państwa ormiańskiego rządzonego przez dynastię Bagratydów w wiekach IX-XI. Miasto to zostało zdobyte najpierw przez Greków w r.1045, a następnie przez Turków seldżuckich w 1064 r. Pod koniec XI wieku Ormianie byli już na pewno w Kijowie, a być może także we Lwowie. Do tych najstarszych kolonii mogły przybywać dalsze fale emigrantów, opuszczających zakaukaską Armenię po najazdach mongolskich w XIII w. W każdym razie w połowie XIV w., a więc w czasie gdy Lwów znalazł się na terenie państwa polskiego za panowania Kazimierza Wielkiego (1349 r.), we Lwowie rezydował już arcybiskup ormiański Howannes (Jan), któremu podlegali Ormianie w Łucku i Kijowie. Od tego właśnie czasu można już mówić o Ormianach polskich.

Kolejne fale Ormian, którzy samych siebie nazywają Haj, a swą ojczyznę – Hajastan, osiedlały się na południowo-wschodnich krańcach Królestwa Polskiego po zdobyciu w 1475 r. przez Turków krymskiej Kaffy. Ci najstarsi osiedleńcy ormiańscy w Polsce, zagubiwszy w czasie wędrówek z Armenii swój ojczysty język, należący – podobnie jak greka czy języki słowiańskie, romańskie, germańskie i inne jeszcze – do wielkiej indoeuropejskiej rodziny językowej, mówili po kipczacku. Był to język z rodziny tureckiej, nie-indoeuropejskiej, zwany później przez Polaków tatarskim (tatarcza). W tym języku (lecz pismem własnym, ormiańskim) wydawali Ormianie swoje modlitewniki, wychodzące z lwowskiej drukarni Karmatanenca, założonej w 1616 r. Język ten wyszedł z użycia w ciągu XVII wieku.

Dopiero późniejsze fale Ormian przybywające na polskie kresy z terenów dzisiejszej Rumunii mówiły po ormiańsku. Jeszcze w latach trzydziestych XX wieku w przygranicznym miasteczku Kuty nad Czeremoszem kilkuset polskich Ormian umiało mówić gwarą zachodnioormiańską, zbliżoną do dialektu Ormian rumuńskich.

Ormianie w Polsce, jako chrześcijanie, żyli na ogół w zgodzie zarówno z ludnością polską jak i ruską. Z biegiem czasu coraz bardziej asymilowali się z Polakami, co wiązało się z ich stopniowym bogaceniem się i ambicją dołączenia do warstw posiadających i rządzących. Tylko biedniejsi ulegali rutenizacji.

Wielu Ormian trudniło się w Polsce handlem i rzemiosłem (pracowali też w dyplomacji jako tłumacze i posłowie). Zajęcia te przynosiły im znaczne dochody. W XVIII i XIX w. wielu Ormian nabyło majątki ziemskie i wiodło żywot wzorowany na trybie życia polskiej szlachty. Sporo rodzin ormiańskich otrzymało zresztą szlachectwo: jeszcze w Polsce niepodległej, a po rozbiorach także od władz austriackich. W ciągu XIX, a także i w XX wieku wielu Ormian podejmowało pracę w typowo inteligenckich zawodach. Byli wśród nich lekarze, prawnicy, muzycy, inżynierowie, nauczyciele itp.

Prócz silnej kolonii lwowskiej, skupionej wokół katedry ormiańskiej, której budowę rozpoczęto już w XIV w., znane były także dawne kolonie ormiańskie w Kamieńcu Podolskim, Włodzimierzu i Łucku. Później Ormianie osiedlali się jeszcze w takich miejscowościach jak: Tyśmienica, Podhajce, Bar (w XVI w.), Złoczów, Żwaniec, Brody, Brzeżany, Śniatyn, Łysiec, Stanisławów (XVII w.), Kuty, Bałta, Raszków, Mohylów (XVIII w.). Najbardziej na zachód wysuniętym miejscem zamieszkania polskich Ormian był Zamość (kolonia powstała tam już w XVI w.).
Ormianie zajmowali w dawnej Polsce wysoką pozycję. Królowie polscy, a wcześniej także książęta litewscy, przyznawali im liczne przywileje. Potwierdził je jeszcze w 1766 r. król Stanisław August Poniatowski.

Ważnym etapem w historii polskich Ormian było zawarcie w połowie XVII w. unii religijnej z Rzymem. Proces ten trwał wiele lat i przebiegał nie bez oporów. Przedtem Ormianie polscy, podobnie jak zdecydowana większość Ormian w innych krajach (dziś ponad 90% wierzących) należeli do monofizyckiego Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, który oddzielił się od Kościoła powszechnego w połowie VI wieku. Na czele tego narodowego Kościoła ormiańskiego stoi katolikos, rezydujący w Eczmiadzynie pod Erywaniem (stolicą Republiki Armeńskiej).

Po uznaniu prymatu papieża i odrzuceniu monofizytyzmu Ormianie polscy stali się katolikami własnego ormiańskiego obrządku, zachowującego w liturgii język staroormiański (tzw. grabar). Na język ten zostało przetłumaczone Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu na początku V wieku, mniej więcej w sto lat po przyjęciu przez Armenię starożytną chrześcijaństwa jako religii państwowej (król Tiridates = Tyrydat, początek IV w.).

Mało już dziś pamiętanym faktem jest to, że w wiekach XVIII i XIX kościoły ormiańskie, już katolickie, budowane przez bogate ormiańskie kolonie, były nieraz jedynymi kościołami katolickimi w mniejszych miejscowościach kresowych, i Polacy – z braku własnych – do nich uczęszczali na nabożeństwa. Kazania były w nich głoszone oczywiście po polsku, jako że język ormiański był przez polskich Ormian coraz mniej używany.

Przejawem asymilacji językowej Ormian w Polsce było urabianie przez nich nazwisk rodowych na wzór polskich przy pomocy przyrostka -wicz (pochodzenia wschodnio-słowiańskiego, bo w polskim było -wic). Przyrostek ten dodawano do imion rdzennie ormiańskich lub obcych, lecz często przez Ormian używanych. Typowe nazwiska polskich Ormian to: Manugiewicz, Minasowicz, Wartanowicz, Donigiewicz, Agopsowicz (w Armenii nazywaliby się: Manukian, Minasjan, Wartanian, Tonikian, Hakopian), Bohosiewicz (w Armenii: Poghosjan, od imienia Poghos = Paweł, a nie od ruskiego Boh), Krzysztofowicz, Stefanowicz, Antoniewicz, a także Dawidowicz, Abrahamowicz itd. Nazwiska ostatniego typu, utworzone od imion starotestamentowych, używane były także przez inne grupy etniczne, np. przez Karaimów.

Wśród polskich Ormian byli także ludzie pióra i uczeni. W pierwszej połowie XVII w. wyróżniał się Symeon z Zamościa (ur. w 1584), znany w ormiańskiej literaturze jako Simeon Lehaci (Lehacy, tj. Polak). Na przełomie XVII i XVIII w. działał Stepanos Roszka, autor Kroniki oraz słownika ormiańsko-łacińskiego. W XIX w. niewielu Ormian polskich znało język ormiański. Po polsku pisał swe dzieła dominikanin Sadok Barącz (1814-92). Opublikował on m.in. Żywoty sławnych Ormian w Polsce (Lwów, 1856).

Bardziej znani są nam oczywiście Ormianie działający w obrębie kultury polskiej, tacy jak np. poeci Szymon Szymonowic i bracia Józef Bartłomiej Zimorowic oraz Szymon Zimorowic, następnie – wybitny działacz oświatowy i pedagog okresu Konstytucji 3 Maja – ks. Grzegorz Piramowicz, czy też – żyjący już w XX wieku – słynny malarz Teodor Axentowicz (1859-1938), profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Z Krakowem był także związany Jan Dominik Jaśkiewicz (1754-1809), chemik i przyrodnik, założyciel krakowskiego ogrodu botanicznego.

Warto tu wspomnieć, że autorem tekstów do tak znanych pieśni kościelnych jak Nie opuszczaj nas i Chwalcie łąki umajone był ormiański ksiądz Karol Antoniewicz (1807-52), zaś kompozytorem melodii Chorału Kornela Ujejskiego – Józef Nikorowicz (1866-1951).

Najwybitniejszą postacią spośród polskich Ormian XX wieku był niewątpliwie ostatni arcybiskup lwowski obrządku ormiańskokatolickiego, ks. Józef Teodorowicz (1864-1938).

W przedwojennym Lwowie Ormianie byli znani i szanowani. Wielu Polaków niezwiązanych z ormiańskim obrządkiem chodziło do ormiańskiej katedry, by słuchać kazań cieszącego się wielką estymą arcybiskupa Teodorowicza. Głośne były bale ormiańskie, organizowane w okresie karnawału w salach lwowskiego Kasyna Literacko-Artystycznego. Bawili się na nich nie tylko Ormianie, ale i liczni przedstawiciele lwowskiej elity.

Od 1927 r. Ormianie wydawali we Lwowie, oczywiście po polsku, swoje czasopismo noszące tytuł Posłaniec św. Grzegorza. Tytuł nawiązywał do postaci pierwszego ormiańskiego świętego, chrystianizatora Armenii z przełomu III i IV wieku.

W następstwie drugiej wojny światowej Ormianie podzielili losy Polaków z Ziem Wschodnich, zmuszonych do opuszczenia swej małej ojczyzny i do osiedlenia się w Polsce centralnej i zachodniej. Prócz kościołów Krakowa i Gliwic, ormiański obrządek był kultywowany także w Gdańsku, gdzie wikariuszem generalnym był śp. ks. prałat Kazimierz Filipiak. Ordynariuszem Katolickiego Obrządku Ormiańskiego w Polsce jest arcybiskup Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Duszpasterzem wszystkich Ormian w Polsce mianowany został 16 października 2002 ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski z Krakowa. Obecnie opiekuje się on Ormianami zamieszkującymi Polskę południową, natomiast w Polsce północnej (wliczając Gliwice i Warszawę) działa przybyły z Gruzji ks. Artur Avdalyan. W Gdańsku ustanowione zostało w 2007 roku Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej – cudownego obrazu z kościoła ormiańskiego w Stanisławowie. Jego kustoszem jest ks. prałat Cezary Annusewicz.

Na podstawie artykułu prof. dr. hab. Andrzeja Pisowicza „Ponad 650 lat Ormian Polskich” opublikowanego w miesięczniku „Cracovia-Leopolis” w numerze 3 z 1998 roku (wersja poprawiona przez autora w październiku 2007 roku).


--------------------------------------------------------------------------------
ANDRZEJ PISOWICZ, ur. 1940 w Miechowskiem. Prof. dr hab. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ukończył studia orientalistyczne w Krakowie (iranistyka) i Erywaniu (armenistyka). Autor ok. 50 publikacji, w tym 3 książek, z czego dwie poświęcone językowi i kulturze Ormian.

http://www.dziedzictwo.ormianie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=61&Itemid=54
 
 
8  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Ukraińcy - lud rosły i krzepki, śpiewający najpiękniejsze pieśni : Luty 11, 2009, 08:53:00
Miał lud ukraiński dziwną cechę, która nie raz w historii objawiała się niespodziewanym wybuchem. Celnie opisała to Zofia Kossak, która w 1917 roku była świadkiem krwawego powstania chłopskiego na Ukrainie:

...lud rosły i krzepki, śpiewający najpiękniejsze na całym świecie pieśni, leniwy, senny, ale sennością żywiołu, gotowego w każdej chwili powstać huraganem. Lud ten nad wszystko siłę fizyczną ceniący, pobłażaniem gardził jako dowodem słabości, surowość uznawał, a za niesprawiedliwość mścił się zaciekle i strasznie. Skryty, chytry, trudny do poznania i przyswojenia, niezmiernie rzadko dno swej myśli zdradzający – przeto pozornie uchodzący za fałszywy – posiadał wyjątkowe zdolności umysłowe, oczekujące tylko pobudzenia – zdolny do najbardziej krańcowych przejawów cnoty lub zbrodni, nienawiści lub zasługi, był przy tym, niestety, opłakanie niekulturalny i ciemny. Krew tatarska, której sporą domieszkę otrzymał, dała mu w spadku zamiłowanie łupieżcze, tchórzowską odwagę pobratymca wilka, sąsiada z bliskiego lasu – i chęć niszczycielską, która w przyszłości umiejętnie rozbudzona miała wybuchnąć pożarem, tłumiąc wszystkie inne czynniki psychiczne.

Przez 20 lat swego istnienia II RP skutecznie tłumiła opisywany przez Z. Kossak żywioł. Dżina z butelki wypuścili Niemcy i Sowieci w 1939 roku rozbijając państwo polskie i pozwalając działać antypolskim siłom. Na początku 1944 roku ogień na wschodniogalicyjską beczkę prochu postanowili rzucić nacjonaliści ukraińscy.
9  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: www.moikrewni.rodowy.eu : Luty 11, 2009, 08:51:11
O tym, jak zagmatwany był polsko-ukraiński węzeł gordyjski we Wschodniej Galicji niech świadczą szacunki R.Torzeckiego odnośnie liczebności tam Polaków (w dwudziestoleciu międzywojennym). Pomimo że na całym tym obszarze Ukraińcy/Rusini stanowili najliczniejszą grupę narodowościową, to Polacy licznie zamieszkiwali powiaty zwane „żyłą polską”, ciągnące się od Zbrucza po Lwów. Były to powiaty (w nawiasach odsetek Polaków): Skałat (57%), Tarnopol (46%), Trembowla (47%), Podhajce (41%), Brzeżany (40%), Przemyślany (45%), Lwów (48%). Wielu zamieszkiwało w takich powiatach jak Zbaraż (38%), Gródek Jagielloński (23%), Rudki (36%), Mościska (39%) i Przemyśl (38%). Polacy obok Żydów byli najliczniejszymi mieszkańcami miast. Oblicza się, że Polacy stanowili co najmniej 30% ludności (2 mln) całej Galicji Wschodniej.

Relacje polsko-ukraińskie w II RP to temat-rzeka na osobne wpisy, jednak dość rzec, że elity ukraińskie nie wyrzekły się myśli o niepodległości, nawet jeśli część z nich przyjęła postawę lojalną wobec Polski. Trzeba jasno powiedzieć, że co by państwo polskie nie zrobiło i tak nie zadowoliłoby to aspiracji tych Ukraińców. Konflikt polsko-ukraiński był nie do rozwiązania inaczej niż przez wojnę lub/i masowe przesiedlenia ludności.
Nacjonaliści ukraińscy skupili się w UWO a później OUN, choć trzeba przyznać, że II RP potrafiła sobie poradzić z najgroźniejszymi przejawami ich działalności – dywersją i terroryzmem. „Wierchuszka” ukraińskich nacjonalistów została wyłapana i osadzona w więzieniach z długoletnimi wyrokami. Lud ukraiński pomimo różnych błędów polityki narodowościowej II RP, mógł w miarę spokojnie żyć rozwijając swoją kulturę i świadomość narodową. Wydawało się, że Polacy i Ukraińcy żyją obok siebie zgodnie, o czym zresztą świadczyły liczne małżeństwa mieszane. Wiktor Poliszczuk oceniał ich odsetek rodzin mieszanych w Galicji Wschodniej na 30%.
10  Publikacje / Dzień dzisiejszy na ziemi przodków / Odp: www.moikrewni.rodowy.eu : Luty 11, 2009, 08:50:28
Napięć narodowościowych i społecznych na pewno nie łagodziła słynna galicyjska bieda. Galicja leżąca na peryferiach imperium traktowana była wyłącznie jako rynek zbytu dla towarów przemysłu austriackiego i czeskiego. Niskie taryfy przywozowe oraz wysokie wywozowe hamowały rozwój i tak szczątkowego galicyjskiego przemysłu. Import taniego zboża z Ameryki obniżał dochody rozdrobnionego i przeludnionego rolnictwa. Nędzę pogłębiały liczne i wysokie podatki oraz niedorozwój szkolnictwa – w 1900 roku w Galicji było 56% analfabetów. Nie bez przyczyny szyderczo zwano prowincję „Golicją i Głodomerią”.

Upadek zaborców, w tym Austro-Węgier, dał i Ukraińcom i Polakom szansę na zbudowanie własnych niepodległych państw. Ukraińcy galicyjscy na terenach Wschodniej Galicji powołali Zachodnio-Ukraińską Republikę Ludową, co stało się wyzwaniem rzuconym tamtejszym Polakom, którzy nie wyobrażali sobie życia w innym państwie niż polskie. W wyniku wojny polsko-ukraińskiej państwo zachodnioukraińskie upadło a cała Galicja trafiła w polskie ręce.
11  Publikacje / Historia - wehikuł czasu / Odp: Nasza Wiara - Forum dla ludzi wierzących : Luty 11, 2009, 08:48:32
Dzięki uzyskanej w 1861r.  autonomii Galicji i liberalnej konstytucji Polacy mogli rozwijać swoje wpływy polityczne. Skomplikowany, zależny od biurokracji, system głosowania w wyborach do sejmu galicyjskiego, pomyślany tak, by zapewnić w izbie poselskiej przewagę przychylnych zaborcy Rusinów i chłopstwa, rychło dostał się w ręce polskiego ziemiaństwa. W latach 70-tych Polacy dysponujący większą niż Rusini liczbą ludzi wykształconych, przejęli administrację Galicji a wraz z tym wpływ na obsadę parlamentu krajowego.

Rusini równi liczebnością Polakom zdobywali zaledwie 15% mandatów. Dochodziło do różnorakich nieprawidłowości z aresztowaniami rusińskich kandydatów włącznie. Właśnie przez to prasa austriacka określała Galicję mianem „Skandalicji”. W 1908 roku rusiński student zastrzelił namiestnika w Galicji, hrabiego Andrzeja Potockiego. Doszło do rozruchów studentów polskich i ukraińskich.

Stała się Galicja obszarem narastającego konfliktu polsko-ukraińskiego. Polacy początkowo nie przyjmowali do wiadomości istnienia narodu ukraińskiego uznając, że został on „wymyślony” przez Austriaków. Później nie mogli zaakceptować ich radykalnego programu politycznego. Jak mówił Iwan Franko, „Polacy muszą raz na zawsze wyrzec się myśli o odbudowie historycznej Polski na niepolskich ziemiach i muszą zaakceptować, jak to my czynimy, ideę Polski czysto etnicznej”. Próby porozumienia okazywały się nietrwałe. Drogi obu narodów zaczęły rozchodzić się jeszcze bardziej.
12  Publikacje / Historia - wehikuł czasu / Przebudzenie narodowe Rusinów : Luty 11, 2009, 08:45:19
Ocenia się, że w pierwszym ćwierćwieczu istnienia Galicji 2/3 jej ludności stanowili katolicy obrządku greckiego. Trudno jednak nazywać ich Rusinami, bo świadomość narodowa chłopów (a stanowili oni 90% ludności) była wówczas bardzo słaba. Jak sami mówili, „Bih dał try mowy: pańsku, chłopśku i żydowśku”.

Przebudzenie narodowe Rusinów, później nazywających siebie Ukraińcami, nastąpiło dopiero w połowie XIX wieku. Odbyło się to ku zadowoleniu Austriaków szukających przeciwwagi dla politycznych aspiracji Polaków. To w Galicji doszło rozwoju ukraińskiego piśmiennictwa, szkolnictwa, powstania pierwszej reprezentacji politycznej Ukraińców. Idee te promieniowały na Ukrainę Naddnieprzańską. Stała się Galicja ukraińskim Piemontem.

Jednak nieporównanie większy potencjał kultury polskiej powodował polonizację szerokich rzesz ludności, w tym przybyłych urzędników narodowości niemieckiej czy czeskiej oraz asymilację Żydów. Stąd liczne w Galicji niemieckie nazwiska zadeklarowanych Polaków: Grottger, Pol (Pohl), Estreicher, Riedel, Kirchmayer itd. Po 1831 roku liczebność obu obrządków – greckokatolickiego i rzymskokatolickiego w Galicji wyrównała się.
13  Publikacje / Historia - wehikuł czasu / Odp: Galicja i Lodomeria : Luty 11, 2009, 08:43:47
Chyba tylko polska szlachta nie przyjęła z ulgą nadejścia nowych porządków, choć i miasto Lwów – semper fidelis – do końca nie chciało złożyć przysięgi wierności władzy cesarskiej. Austriacy ukrócili samowolę magnaterii, rozwiązali prywatne armie, sejmiki, wprowadzili własny system administracji i sądownictwa, gdzie zainstalowali własnych urzędników skrupulatnie egzekwujących prawo. Szczególna poprawa losu spotkała chłopów – zlikwidowano ich osobiste poddaństwo, zmniejszono wymiar pańszczyzny, ograniczono kary cielesne, wprowadzono samorząd wiejski. Od tego czasu datuje się miłość chłopstwa galicyjskiego do austriackich cesarzy.

Wzrosła ona jeszcze bardziej po 1948 [1848!] roku, kiedy zniesiono pańszczyznę i przeprowadzono uwłaszczenie. A dwa lata wcześniej doszło w Galicji (zachodniej) do tzw. rabacji – buntów chłopskich wynikłych z prowokacji biurokracji austriackiej, zawsze chętnie grającej na animozjach dwór-wieś, oraz zacofania i słusznego poczucia krzywdy ludu. Chłopi napadali na dwory, zabijali, często okrutnie, swoich panów („mego dziadka piłą rżnęli” Wyspiańskiego). Szacuje się, że zginęło wówczas ponad 1000 osób. Do rabacji odnosiły się słynne słowa „Chorału” Ujejskiego:

O! Panie, Panie! ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata
Mnóstwo Kainów pośród nas.
Ależ o Panie! oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni,
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
14  Publikacje / Historia - wehikuł czasu / Galicja i Lodomeria : Luty 11, 2009, 08:41:26
Zajmując Galicję praktycznie bez jednego wystrzału, nie do końca orientowali się jej nowi panowie, gdzie znajdują się granice tego mitycznego królestwa, szczególnie granica wschodnia. Ustalona w końcu na Zbruczu, przetrwała ona aż do 1939 roku, najpierw oddzielając Austro-Węgry od Rosji, później w latach 1918-1919 dwa państwa ukraińskie a w końcu II RP od Związku Radzieckiego.

Nietrudno zrozumieć cesarsko-królewskie kłopoty z ustaleniem granicy nowego nabytku imperium. Wschodnia Galicja – Ruś Czerwona i zachodnie Podole – była bowiem dla Austriaków niemal „pół-Azją”, jak raczył wyrazić się polakożerca i pamflecista Karol Franzos, tonącą w anarchii przedziwną krainą zamieszkaną przez mieszaninę Rusinów, Polaków, Żydów, Ormian, Niemców, Bojków, Łemków, Hucułów i Bóg wie, jakich jeszcze „ludów na wymarciu”, od wieków wstrząsaną najazdami Tatarów i Turków, buntami chłopskimi i wojnami.

15  Publikacje / Historia - wehikuł czasu / Galicja i Lodomeria : Luty 11, 2009, 08:40:49
.

Galicja jest potocznym określeniem ziem, które weszły w skład zaboru austriackiego. Obejmowała tereny od Żywca i Chrzanowa na zachodzie aż po rzekę Zbrucz na wschodzie. Nazwę prowincji wywiedli Austriacy od średniowiecznej, łacińskiej nazwy ruskiego państewka: Regnum Galiciae et Lodomeriae – Królestwo Halicza i Włodzimierza.
.

Strony: [1] 2
Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
Strona wygenerowana w 0.75 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

abismo warszawa mojmundial2018 maniacraft pack-of-black-and-white